Owi strażnicy występują również w relacji Henocha! Zwracając się do
proroka dowódca czyni dwie znamienne aluzje: po pierwsze nazywa
go "kronikarzem", zaliczając go w ten sposób do nielicznej wówczas
elity biegłych w piśmie; po drugie dowódca mówi z nie ukrywaną ironią,
że to właściwie "strażnicy" powinni wstawiać się za ludźmi, a nie ludzie
za "strażnikami". W dalszych słowach wyjaśnia, co ma na myśli:
"[Powiedz strażnikom:] dlaczego opuściliście wysokie, święte niebiosa,
dlaczego spaliście z niewiastami, dlaczego brukaliście się z ziemskimi
córami, dlaczego braliście sobie niewiasty i postępowaliście jak
ziemskie istoty, i spłodziliście synów olbrzymów? Jakkolwiek byliście
nieśmiertelni, to splamiliście się wchodząc w związki z niewiastami
i płodząc dzieci ludzkiego rodzaju, pragnąc ludzkiego potomstwa
wydawaliście je na świat postępując tym samym tak, jak postępują
śmiertelne i przemijające istoty."
Sądzę, że opisana powyżej historia wyglądała następująco: W porównaniu
z mieszkańcami Ziemi kosmici żyli znacznie dłużej, pozornie byli
nieśmiertelni. Prawdopodobnie na długo przed opisanym przez Henocha
spotkaniem dowódca pojazdu kosmicznego wysadził na naszej
planecie grupę swoich "strażników", wyruszając następnie na dalszą,
dłuższą wyprawę. Kiedy wrócił, stwierdził ku swemu przerażeniu, że "strażnicy"
wchodzili w związki z ziemskimi córami. A przecież byli
to osobnicy na znacznie wyższym stopniu rozwoju, posiadający praktyczną
i teoretyczną wiedzę w zakresie postawionych im zadań. Jednakże wbrew
rozkazowi nawiązali stosunki płciowe z mieszkankami Ziemi! Jeżeli "strażnicy"
dokonali przekształcenia prymitywnych istot za pomocą zmian kodu
genetycznego, to wówczas związek płciowy - o którym chyba wspominał
dowódca - byłby możliwy już w drugim pokoleniu poddanych mutacji
mieszkańców Ziemi. Ponieważ dzięki odmiennej budowie i biologicznym
możliwościom proces starzenia przebiegał u pozaziemskich przybyszy
nieporównanie wolniej niż u Ziemian, mogli więc przeczekać okres
dwóch-trzech pokoleń, zanim oddali się najstarszym uciechom uprawianym
przez wszystkie ziemskie istoty. Ze zrozumiałych względów ich dowódca
przyjął ten fakt z ogromną dezaprobatą.
Rozdział 41. : "Widziałem przestworza wokół Słońca i Księżyca, skąd
wychodzą i dokąd powracają. A potem widziałem ich wspaniały powrót,
a wyglądało to tak, jakby jedno drugiemu ustępowało miejsca z tej cudownej
drogi, z której nie schodzą i ani jej nie nadrabiają, ani jej nie skracają [...]
Widziałem też widoczną i niewidoczną drogę Księżyca, który ją przebywał
w każdym miejscu i w dzień, i w nocy."
dalej
tekst pochodzi z książki "Oto mój świat" EvD
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL