Wtedy natrafiłem na to miejsce, gdzie Daniken pisze o przeżyciach 
proroka Ezechiela. Byłem zachwycony: nareszcie coś technicznego, 
coś, do czego mogę się ustosunkować na gruncie moich zawodowych 
doświadczeń. Wszystko wskazywało na to, że jest dostatecznie dużo 
szczegółów i będę mógł to sprawdzić! Wystarczy podejść do regału, 
wyjąć Biblię i udowodnić żonie i sobie samemu, dlaczego ten Daniken 
absolutnie nie może mieć racji. 
Zamknąłem książkę, położyłem ją niezbyt delikatnie na stole
i wyjaśniłem mojej zdumionej małżonce, co zaraz zrobię. 
Takie było przynajmniej moje przekonanie. 
Zacząłem znowu czytać, tym razem proroka Ezechiela, o którym do 
tego wieczora wiedziałem tylko tyle, że istniał. Zaraz w pierwszym 
rozdziale natrafiłem na zdanie: 'Ich nogi były proste, a stopa ich nóg 
była jak kopyto cielęcia i lśniły jak polerowany brąz'. To był werset 
siódmy. 
Dla lepszego zrozumienia tego, co teraz nastąpi, muszę wspomnieć 
pokrótce o mojej pracy zawodowej. Otóż w latach 1962/64 
kierowałem grupą, która miała za zadanie znalezienie rozwiązań 
konstrukcyjnych dla nowych, nieznanych dotychczas wymogów
i warunków. Jednym z zadań było przebadanie wsporników, na jakich
osiadać by miał hipotetyczny lądownik księżycowy. 
Zaprojektowaliśmy sprężynujące łapy do jednorazowego użytku oraz 
'stopy', których forma i wielkość gwarantowałyby odpowiednie 
rozłożenie ciężaru oraz stabilność w miejscu lądowania. Na koniec 
sporządziliśmy szczegółowe plany konstrukcyjne, wsporniki zostały 
wykonane w warsztatach i przeprowadziliśmy drobiazgowe próby.
Z powodu tych prac, które ciągnęły się z przerwami około półtora do
dwóch lat, wygląd tych elementów konstrukcyjnych był mi doskonale
znany. Wsporniki zbliżonej konstrukcji mógł też obejrzeć każdy na
zdjęciach bądź w telewizyjnych transmisjach z lądowania na Księżycu 
załogi Apolla. 

                               dalej